PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=95746}

Harry Potter i Czara Ognia

Harry Potter and the Goblet of Fire
7,6 412 510
ocen
7,6 10 1 412510
7,0 32
oceny krytyków
Harry Potter i Czara Ognia
powrót do forum filmu Harry Potter i Czara Ognia

Przecież Harry, gdyby tak naprawdę nie chciał byc w tym turnieju to mógłby po prostu zawalic
jedną konkurencję i tyle tak jak zrobili to inni i nikt by nie zginą

ocenił(a) film na 7
gabi123400

No niby tak, tylko... w jaki sposób miało by wyglądać bezpieczne zawalenie konkurencji ze smokiem? W konkurencji numer dwa pytania nie ma, gdyż Harry uwierzył, że od jego powodzenia zależy los zakładników, zatem ani myślał o zawalaniu czegokolwiek. W trzeciej faktycznie mógłby się wycofać (choć i tak jedyną osobą, która miała kontrolę nad tym, co dzieje się w labiryncie, był Crouch, więc i tak by mu się to nie udało), ale czy to naprawdę dziwne, że gdy już przetrwał dwa zadania i był tak blisko zwycięstwa, nie chciał zostać zapamiętany jako ten, który stchórzył i bez żadnego powodu wycofał się z finałowego zadania?

ocenił(a) film na 6
JaTezMamNick

w zasadzie to tak, ale wiedział, że to był podstęp i każdy to wiedział ale nic nie zrobili, bo "nie mogli" , ale wydaje mi się że gdyby Crouch nie był taki bez serca (jak mówili inni, że poświęcił syna) to by się nic nie stało, ale w sumie film/książka musiała się rozwijac

ocenił(a) film na 7
gabi123400

Owszem, ale nie wiedzieli na czym podstęp polega. Jeżeli, co wydawało się najbardziej prawdopdobne, chodziło by o zabicie Harry'ego tak, aby wyglądało to na wypadek, to na przykład wspomniane wyżej zawalanie konkurencji ze smokiem byłoby pójściem dokładnie na rękę przeciwnikowi. Z prespektywy Dumbledore'a zaś, bo zakładam że głównie jego masz na myśli - my wiemy jak się wszystko skończyło, więc jesteśmy mądrzy, ale on myślał, że ma bardzo poważny atut w postaci Moody'ego, który widział wszystko co dzieje się pod wodą albo w labiryncie. Wydawało się, że przeciwnik jest świadomy, że ten może uniemożliwić mu wykonanie planu, dlatego "zaatakował" Moody'ego przed początkiem roku. Więc gdyby nawet udało się Dumbledore'owi znaleźć sposób na wydostanie Harry'ego z turnieju mimo "wiążącego magicznego kontraktu", to trudno liczyć, by ten ktoś kto wrzucił jego nazwisko do Czary, nagle stwierdził że jednak się nie udało i dał sobie spokój. Zapewne próbował by zabić Harry'ego w inny sposób i wtedy być może Moody nie byłby w stanie zainterweniować, być może więc większe szanse dawało pozostawienie sytuacji takiej jak była.

Nie do końca rozumiem co masz na myśli przywołując Croucha. Możliwe, że nie pamiętam dokładnie, ale nie przypominam sobie, by było mówione, że to on wpadł na pomysł "wiążącego magicznego kontraktu". Raczej sądziłbym, że czara działała w ten sposób od pierwszego turnieju długo przed narodzeniem Croucha.

Ogólnie masz chyba rację, że jest w całej tej sprawie niekonsekwencja, niby zawodnicy są zobligowani do walki do końca, a w labiryncie ot tak każdy ma prawo się poddać. Bardziej sensowne (i w sumie nie tak bardzo wymuszające zmiany fabuły) byłoby uniemożliwienie wycofania się także w tym zadaniu. Jednak biorąc pod uwagę jak bardzo fabuła Harry'ego Pottera jest naciągana na każdym kroku, naprawdę nie wydaje mi się, by akurat tym szczegółem należało się specjalnie mocno przejmować :)

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Odniosę się do ostatniej części twojej wypowiedzi - zawodnicy byli zobligowani do wzięcia udziału w turnieju. Tak więc, odmowa przystąpienia do trzeciego zadania byłaby złamaniem kontraktu, ale przystąpienie i poddanie się w trakcie z uwagi na niemożność przejścia jakiejś przeszkody to trochę inna sprawa.
A gdzie jest fabuła Pottera naciągana, bo jakoś nie zauważyłem:)

ocenił(a) film na 7

Jeśli jest tak jak mówisz, no to faktycznie rację ma Gabi, Harry mógłby zwyczajnie poddać się przed pierwszym zadaniem zamiast ryzykować życie.

A co do fabuły, to zapewne jest dużo list z błędami i będą one znacznie bardziej pełne, niż to, co mnie osobiście uderzyło (a w dodatku co akurat mogę sobie przypomnieć). Ale z drugiej strony jak otworzyłem dwie losowe to głównie są tam błędy typu "na tej stronie jest to, a na tej trochę co innego", więc mogę napisać to co mi akurat do głowy przyjdzie. [uwaga, jakby ktoś bystry się nie domyślił, SPOJLERY do różnych tomów]

- Dumbledore do spółki z całym gronem pedagogicznym nie jest w stanie zaprojektować ochrony kamienia filozoficznego, która powstrzymała by troje pierwszoroczniaków (dla porównania, jak potężne są zaklęcia ochronne, które potrafią rzucać w końcowych tomach).
- Mimo to uważa, że zapewnią one większe bezpieczeństwo niż Bank Gringotta.
- Nawet zakładając, że takich błędów nie należy wytykać, bo w I tomie autorka nie wiedziała co będzie dalej, i tak znaczna część pułapek są całkowicie pozbawione sensu, gdyż polegają na schemacie: aby przejść przez przeszkodę (drzwi, płomienie, wojownicze figury) wykonaj zadanie (złap klucze, rozwiąż zagadkę, wygraj w szachy). Jeżeli intruz umie pokonać przeszkodę za pomocą swojej mocy, zadanie nie ma znaczenia. Jeśli nie, bez sensu jest umożliwiać mu przejście przez przeszkodę za pomocą zadania jakkolwiek trudne by ono nie było.

- Dumbledore zostaje usunięty ze stanowiska dyrektora. Postanawia z tego powodu opuścić szkołę w groźnym dla uczniów czasie, zamiast po prostu pozostać w niej nie zajmując tej posady (no już przynajmniej na czas, gdy dyrektorem będzie McGonagall).
- Harry i Ron idą do McGonagall, by powiedzieć jej, co wiedzą o komnacie tajemnic. Gdy jednak dowiadują się, że Ginny została porwana przez pół dnia siedzą, nie mówić jej ani nikomu niczego co wiedzą, aż w końcu wybierają Lockharta i postanawiają zejść właśnie z nim, nie mówiąc o tym nikomu innemu.

- Dlaczego nikt nigdy nie używa zmieniacza czasu, na przykład
-- ministerstwo, by wysyłać niewidzialnych pracowników na miejsca przestępstw w celu wydania prawidłowego wyroku, przynajmniej w najbardziej niepewnych sprawach, jak np. proces Croucha Sr.
-- Dumbledore, by zobaczyć czy to Quirrell wypuścił trolla i co za tym idzie zdemaskować go, zanim ten podejmie próbę wykradzenia kamienia
-- Dumbledore, by powrócić do momentu pierwszego ataku bazyliszka, by zobaczyć co lub kto tego dokonuje (a już najlepiej zaraz po ataku a przed przybyciem świadków spróbować pokonać potwora)
-- Knot, by zobaczyć kto uwolnił Syriusza
-- Dumbledore, by zobaczyć, kto wrzucił imię Harry'ego do czary ognia
-- Dumbledore, by pokazać Knotowi prawdę na temat powrotu Voldemorta (ew. by pokazać ją innym dostojnikom ministerstwa, gdyby Knot zaprzeczał nawet temu co by zobaczył)
-- and so on and so on

- Dlaczego Crouch Jr. mając pełną kontrolę nad labiryntem, mogąc rzucić na każdego imperiusa, dopuścił by Cedrik chwycił puchar razem z Harry'm, co powodowało zupełnie bezsensowne ryzyko, że ten może być w stanie rozbroić Glizdogona?
- Jest sobie trzecie zadanie, na trybunach (no albo samotnie w lochach) siedzi Snape, chłopiec, którego ochrona jest jedynym jego sensem jest poza widokiem wszystkich gdzieś w labiryncie. W tym momencie dostaje wezwanie od Voldemorta. Dlaczego nie przybył na miejsce, by ratować Harry'ego, a ewentualnie gdyby jakimś cudem okazało się, że w wyniku ogromnego zbiegu okoliczności sprawa nie ma nic wspólnego z Harrym po prostu udawać, że wrócił?

- (Najważniejsze, dla mnie przynajmniej, do spółki z powyższym, gdyż te dwa błędy pozwoliły mi mieć już po 5 tomie pewność, że Snape stoi po złej stronie.) Harry mówi Snape'owi, że Voldemort trzyma Syriusza. Od tego momentu
-- Harry idzie w Umbridge do lasu, wraca z lasu, leci na tesrtalach do Londynu
-- Snape zawiadamia zakon, jego członkowie teleportują się do Londynu
Mimo to zakon przybywa znacznie później.
- Jeżeli, jak sam mówi Dumbledore, członkowie zakonu mają niezawodne sposoby porozumiewania się (trudno, żeby nie, skoro nawet Syriusz i Harry mieli taki lusterko), to czemu ten przybył jeszcze później, dopiero po powrocie do kwatery dowiedziawszy się o sprawie?
- Jaki sens, oprócz rozwoju fabuły, ma wysyłanie do ochrony Harry'ego Mundungusa, który w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia i tak nie byłby w stanie go obronić?

Hm, zamierzałem chyba na szybko napisać, co mi do głowy przyjdzie. :D No dobra, już się skracam.

- Dlaczego w całej serii nikt nigdy nie używa Felix Felicis. Dlaczego nie używają go na okrągło śmierciożercy (sądząc po tym, jak często im coś nie wychodzi ;) ). Dlaczego choćby w kluczowych momentach nie używają go siły dobra. Czemu nie został rozdany walczącym w bitwie o Hogwart?
- Dlaczego Voldemort w przypadku tak niepewnej osoby jak Snape, nie kazał mu po jego powrocie złożyć przysięgi wieczystej, że nie będzie współpracował z Dumbledorem?

- Dlaczego podczas ewakuacji Harry'ego z domu nie rzucono na wszystkich zaklęcia kameleona jak dwa lata wcześniej (nie mówić po prostu o próbie ucieczki pod peleryną niewidką)?
- Dlaczego członkowie zakonu musieli lecieć aż całą drogę do przygotowanych domów, zamiast przelecieć sto metrów i deportować się poza domem Harry'ego, którego dotyczyły dekrety Thicknesse'a?

No i na pewno wiele innych, ale po pierwsze zacząłem się streszczać, bo dalsze wymienianie chyba już nic nie zmieni, wierzę, że jest na tyle dużo, że nawet jeśli w niektórych przypadkach nie mam racji (choć oczywiście chętnie się tego dowiem:) ), to na prawdziwość tezy to nie wypłynie. A poza drugie dlatego, że nie roszczę sobie prawa do stwierdzenia, że rzuciły mi się w oczy wszystkie istniejące naciągnięcia fabuły. PS. Żeby nie zosało to źle odebrane, ja naprawdę bardzo lubię HP (książkowego, filmy niektóre), niemniej no cóż, fakty są takie, że - aby w pełni się nim cieszyć także podczas drugiego czytania - trzeba odrobinę wyłączyć myślenie.

ocenił(a) film na 7
JaTezMamNick

Przepraszam za literówki. Przynajmniej w tej kwestii dotrzymałem słowa, że napiszę na szybko :D. Przy nazwisku Croucha oczywiście w obu miejscach powinno być Jr.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

1. Po prostu mieli pecha, że tych troje pierwszoroczniaków znało się na kilu zupełnie różnych dziedzinach magii. Pamiętaj, że to mimo wszystko Hogwart - Dumbledore mógłby co najwyżej podejrzewać pojedynczą osobę o chęć kradzieży Kamienia (zwłaszcza, że do Hogwartu trudno się włamać, a Voldemorta jeszcze wtedy nie było "wśród żywych"). Tak więc szanse, że jeden czarodziej zna się i na magicznych stworzeniach i wie, jak uśpić Puszka bez wdawania się w walkę, która ściągnęłaby kogoś do korytarza, wie, jak poskromić oplatające go z zaskoczenia Diabelskie Sidła, umie doskonale latać oraz grać w szachy (serio, ilu dorosłych tego nie potrafi!), rozwiąże zagadkę logiczną (to, co wcześniej) są małe. A i tak nie zdobyłby Kamienia, bo zwierciadło Ain Eingarp jest nie do przejścia.

2. Zapewne Dumbledore, usunięty ze swojego stanowiska, nie mógł samodzielnie zadecydować o swoim pozostaniu w zamku - a Rada Nadzorcza, która najprawdopodobniej podejmowała takie decyzje, siedziała w kieszeni Lucjusza Malfoya.
Ron i Harry nie powiedzieli nic McGonagall z prostego powodu - wyglądało na to, że nauczyciele nie spróbują uratować Ginny, którą jakby uznali już za straconą, tylko zamkną szkołę. Ich jedyną szansą było samemu spróbować, a Lockharta wybrali, bo on sam wcześniej sprawiał wrażenie, jakby zamierzał jednak, jako jedyny, udać się do Komnaty. To jedyna pomoc, na jaką mogli liczyć.

3. Zmieniacza czasu nie można używać na dużą skalę, ani nawet na małą bez ogromnego ryzyka - nawet najmniejsza zmiana w przeszłości może totalnie zmienić teraźniejszość. To dość zawiły temat, więc radzę ci poszukać na forum Więźnia Azkabanu.

4. Crouch nie mógł przenikać zaklęciami przez żywopłot, tylko swoim okiem. Aby uniemożliwić Cedrikowi złapania za puchar, musiałby go zaatakować, co zwróciłoby uwagę Harrego i mogło pokrzyżować cały plan.
Powrót Snape'a jest wyjaśniony w książkach. Ta godzina zwłoki pozwoliła mu nadal utrzymać zaufanie Voldemorta (w skrócie, przygotował się na przesłuchanie i skłamał Voldemortowi, używając oklumencji, że dzięki tej godznie Dumbledore nadal mu ufa, a on może być jego szpiegiem - w rzeczywistości było na odwrót).

5. Snape nie mógł AŻ tak szybko zawiadomić Zakonu, będąc w Hogwarcie, gdzie wszystkie kominki, sowy i inne sposoby komunikacji były inwigilowane przez Ministerstwo. Musiał, zapewne, opuścić zamek i osobiście udać się do kwatery głównej.
Mundungus miał tylko nadzorować Harrego i w razie potrzeby, zawiadomić Zakon, a nie służyć mu za Bodyguarda. Inni, potężniejsi członkowie mieli trudniejsze zajęcia na głowie.

6. Felix Felicis jest po pierwsze, niezwykle trudny do uwarzenia, więc to jasne, że nie produkuje się go hurtowo. No i ten eliksir tylko daje szczęście, a nie chroni przed wszystkim i pomaga w osiągnięciu wszystkiego. Podejrzewam też, że składniki tego eliksiru są tak trudne do zdobycia, że przygotowanie go jest w wielu wypadkach niemożliwe choćby z tego powodu.

7. Czemu nie rzucili samego Kameleona nie pamiętam, natomiast peleryna jest o tyle nieporęczna, że mogłaby po prostu spaść. No i nie mogli się deportować, bo po pierwsze, nie wszyscy umieli, a po drugie, śmierciożercy, którzy zaczaili się na nich dookoła Privet Drive (wiadomo, bo od razu ich zaatakowali) na pewno rzucili zaklęcia uniemożliwiające deportację z tamtego obszaru. No i Harry miał na sobie namiar, więc gdyby się deportował, od razu dowiedzieliby się, gdzie jest.

ocenił(a) film na 7

1. Zupełenie nie załapałeś o co mi chodzi. Weźmy na przykład zagadkę Snape'a. Są dwie możliwości: albo ten ktoś, jakkolwiek mądry jest, umie przejść przez płomienie sam z siebie albo nie. W pierwszym przypadku, zagadka nie ma znaczenia, w drugim jest idiotycznym pomysłem dawanie zagadki. Tak samo ze znaczną częścią innych przeszkód.
2. Polecam przeczytać 5ty tom, aby upewnić się, że jakkolwiek bardzo ministerstwo ma ochotę kogoś wyrzucić z terenu Hogwartu, decyzja ta należy tylko do dyrektora - czyli McGonagall.
2b. Uwierzyli, że nikt nie jest w stanie nic zrobić, ale akurat Lochart tak? wolne żarty.
3. Zdecydowana większość z tych punktów nie wymaga żadnej zmiany w przeszłości, jedynie bycia świadkiem zdarzeń, które już się odbyły, więc tu Twój argument jest zupełnie nie na temat.
4. Jest dokładnie powiedziane, że Crouch na bieżąco usuwał z drogi Harry'ego większość niebezpieczeństw, polecam doczytać.
4b. Powrót Snape'a jest wyjaśniony w sposób równie naciągany, równie dobrze mógłby wytłumaczyć, że Dumbledore mu ufa, bo uzgodnili, że jeśli coś, to ma do Voldiego wrócić, nie ma powodu by ta wersja była mniej wiarygodna. Ale znów, zupełnie nie o to chodzi. Rzecz jest w tym, że Snape był po dobrej stronie po to, by chronić Harry'ego. Gdyby ten zginął owej nocy, co było niemal pewne, to dla Snape'a miało by małe znaczenie czy Voldemort mu dalej ufa czy nie, ponieważ to wszystko robił tylko dla ochrony Harry'ego.
5. Jest dokładnie powiedziane, że Snape zawiadomił zakon BEZZWŁOCZNIE. Poza tym, jeśli nawet Harry może mieć kontakt z Syriuszem przez lusterko "w czasie rzeczywistym", to jeszcze bardziej naciąganym było by, jeśli chcesz twierdzić, że członkowie zakonu nie mają sposobów komunikacji co najmniej równie dobrych.
6. Tu to już przeszedłeś samego siebie, składniki są tak trudne do zdobycia, że szkoda dać go uczestnikom największej od 50 lat bitwy, ale jednocześnie na początku każdego roku rozdaje się go uczniom za dobre wykonanie zadania?
7. Tu również, skoro Mundungus się deportował na samym początku, to stąd oczywisty wniosek, że nie rzucili takich zaklęć.

ocenił(a) film na 7
JaTezMamNick

No i 7b, bo to jest jeszcze lepsze nawet. "Bo miał na sobie namiar". :D To Twoim zdaniem może w ogóle nie powinien się bronić, bo gdy rzucił expelliarmus na kogoś to wiedzą, gdzie jest? Jak już miał rzucić jeden czar, to lepiej się teleportować, co z tego że wiedzą że to zrobił? Chyba że masz na myśli, że wiedzieli by dokąd się teleportował, to też nie problem, nie musiałby od razu teleportować się do punktu docelowego. A czy wszysyc umieli... no może Ron nie całkiem i Hagrid, znacznie lepiej mieć 6 Potterów którzy muszą przeżyć 20 sekund, niż 7miu, którzy muszą przeżyć kwadrans, nieprawdaż?

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

1. Masz rację, nie łapię o co ci chodzi. Albo ktoś umie rozwiązać zagadkę Snape'a i przejdzie dalej, albo nie umie i nie przejdzie.

2. Polecam czytać uważniej - dyrektor ma prawo pozostawić w zamku zwolnioną osobę, ALE nie może tego zrobić, jeśli sam zostanie zwolniony.

3. Owszem, wymaga, bo nie można być jedynie świadkiem przeszłych zdarzeń bez ingerowania w nie. Sama czyjaś obecność w przeszłości w nią ingeruje.

4. I znowu, polecam czytać uważniej. Nigdzie nie jest napisane, że usuwał te przeszkody przez żywopłot, tylko że przez żywopłot mógł je widzieć.
Zadaniem Snape'a była inwigilacja Voldemorta, a ponieważ nikt nie wiedział, do czego prowadzi plan Croucha, nie było potrzeby, aby Snape czaił się w labiryncie i pilnował Harrego - zwłaszcza, że Dumbledore myślał, że robi to Moody.
A co do powrotu Snape'a - co tu jest naciągane? Ta godzina pozwoliła mu po pierwsze ustalić wszystko z Dumbledorem i przygotować się do przesłuchania, jak i wmówić Voldemortowi, że dzięki zwłoce zyskał zaufanie Dumbledore'a.

5. Bezzwłocznie, czyli od razu się za to zabrał, a nie od razu wysłał im SMSa i po minucie wiedzieli co i jak. Nie sądzę, żeby każdy członek Zakonu miał takie lusterka, więc Snape musiał najprawdopodobniej opuścić teren szkoły i osobiście udać się do Kwatery, aby zawiadomić Syriusza. No i musieli jeszcze zebrać paru innych członków, którzy nie siedzieli w końcu wszyscy w jednym miejscu.

6. A skąd ci się wziął pomysł, że w ogóle mieli ten eliksir w Hogwarcie? Z tego co wiem, był na liście zabronionych, więc tym bardziej nie mogli go mieć. Slughorn miał go rok wcześniej tylko dlatego, że sam go przyniósł ze swoich zapasów, nie uwarzył go na miejscu.

7. Thicknesse wydał "dla ochrony" Harrego rozporządzenie zakazujące podłączania sieci Fiuu, umieszczania Świstoklika czy teleportacji z Privet Drive. Tak więc gdyby ktoś się teleportował, mógłby śmiało zostać zamknięty za złamanie prawa przez ministerstwo. A, jak wiadomo, było w garści Voldemorta.

ocenił(a) film na 7

Naprawdę logika powala. "Crouch był na zewnątrz labiryntu, wewnątrz labiryntu były potwory, Crouch te potwory usuwał z drogi Harry'ego, ale nie jest powiedziane, że usuwał je przez żywopłot, więc widocznie nie był w stanie tego robić", tak? Nie widzę sensu kontynuowania tej konwersacji.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Bo wyobrażenie sobie, że Crouch mógł wchodzić do labiryntu i wychodzić (np. wyczarowywać przejścia/drzwi) jest ponad twoje siły? Zresztą, może to i lepiej, bo męczące jest trochę tłumaczenie ci najprostszych rzeczy.

ocenił(a) film na 7

A co mnie to obchodzi? Dla mnie ważne jest, że mógł w jakiś sposób nad tym panować. Może robił sobie drzwi, co ma piernik do wiatraka?

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Już się gubisz w zeznaniach. Skoro cię to nie obchodzi, jakim sposobem Crouch usuwał te przeszkody to po kiego się czepiasz, że nie oszołomił Cedrika, skoro a) nie mógł, gdy ten był z Harrym, b) nie musiał, c) mógł być zajęty usuwaniem innych przeszkód?

ocenił(a) film na 7

Dobra, ostatnie. Sam sobie wmawiasz, że "ten był w Harry'm". Crouch miał godzinę, żeby wykuczyć Cedrika w dowolny sposób, jak zrobił to z Krumem i Fleur, w ostateczności gdy widział, że ten jest już bardzo blisko pucharu. Nie sądziłem, że muszę pisać wszystko tak dosłownie, bo przypadkiem zrozumiesz że "zapobiegnięcie temu, by Cedrik chwycił puchar" musi mieć miesce nie później niż 10 sekund przed tym aktem. Poza tym, ten wątek dyskusji jest niepotrzebny na mocy poniższego cytatu.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Poniższy cytat nic nie zmienia, ponieważ mówi tylko tyle, że Crouch krążył wokół labiryntu, a dalej uciąłeś część zdania. Poczekam aż wstawisz całą wypowiedź.
I ponownie - Crouch nie mógł usuwać przeszkód na odległość, o czym świadczy choćby fakt, że zamiast osobiście oszołomić pozostałą trójkę, zaczarował Kruma, aby ten zlikwidował Fleur i Cedrika. Krumowi się nie udało, a chwilę później do Cedrika dołączył Harry, więc Crocuh nie mógł go oszołomić na jego oczach.

ocenił(a) film na 7

“You had an easier time of it than you should have in that maze
tonight, of course,” said Moody. “I was patrolling around it, able to
see through the outer hedges, able to curse many obstacles out of
your way. I Stunned Fleur Delacour as she passed. I put the Im-
perius Curse on Krum, so that he would finish Diggory and leave
your path to the cup clear.” Wystarczy, czy mam cały rozdział wstawić?
Tutaj już kolosalnie rozmijasz się z faktami, po tym jak "do Cedrika dołączył Harry", rozdzielili się, więc potem mógł go oszołomić w dowolny sposób. Co za różnica, że akurat co do Cedrika wolał się wysłużyć Krumem? Na Kruma jakoś był w stanie rzucić impreriusa, Fluer jakoś umiał oszołomić.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Coś dużo tych twoich ostatnich wpisów. Tak jak mówiłem, z cytatu wynika tylko tyle, że Moody mógł widzieć przez żywopłot, a nie, że mógł przez niego na odległość coś zdziałać. Skoro po zlikwidowaniu Fleur i Kruma nie zajął się Cedrikiem, to znaczy, że nie uznał go za zagrożenie - skoro widział przez żywopłot to wiedział gdzie idzie Cedrik a gdzie Harry i nie miał powodu, by dalej zajmować się Cedrikiem, skoro ten szedł prosto na wielkiego pająka.

ocenił(a) film na 7

No bo z pewnością Fleur tuż po wejściu do labiryntu była większym zagrożeniem niż Cedrik sto metrów od pucharu, który gdyby pokonał pająka nie byłby w stanie zostać powstrzymany tak, by nie zwróciło to uwagi Harry'ego.

Poza tym powiem Ci, że niesamowicie mnie interesuje, jak Twoim zdaniem będąc AROUND był w stanie zdziałać to wszystko, skoro sądzisz, że nie był w stanie działać na odległość.

A moich wpisów jest jak być może uda Ci się zauważyć tyle samo co Twoich, bo ciągle Ci odpowiadam. Zresztą sam nie wiem dlaczego, chyba tylko dlatego że alternatywą jest wzięcie się za coś koniecznego.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Może dlatego była zagrożeniem, że w przeciwieństwie do Cedrika, chciała wygrać za wszelką cenę, jak Maxime i Karkarow? Nie sądzisz, że oszołomienie WSZYSTKICH uczestników prócz Harrego byłoby podejrzane? Z tego samego powodu nie usunął wszystkich przeszkód z jego drogi.

Już ci wyjaśniłem - mógł wyczarowywać sobie drzwi. I właśnie nie był w stanie zrobić WSZYSTKIEGO.

Tyle, że żegnałeś się już kilka minut temu, ale jakoś nie możesz odejść.

ocenił(a) film na 7

No, teraz już odchodzę naprawdę. Jeśli dałem ci konkretny cytat, w którym sam Crouch mówi o tym, że usuwa przeszkody patrolując wokół labirytnu, a Ty dalej o drzwiach, to jest to ostatni moment bym się stąd oddalił.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Skoro nie przyjmujesz do wiadomości jak mógł je usuwać, to życzę ci szerokiej drogi.
btw. uczepiłeś się Croucha, nie ruszając pozostałych punktów, nad którymi tak się natrudziłeś.

ocenił(a) film na 7

Uczepiłem się Corucha, bo jest to ten przykład gdzie Twój brak jakiejkolwiek logiki jest najlepiej widoczny. Ale aby tak niegrzecznie się nie żegnać, to faktycznie ustosunkuję się do innych. Możliwe, że masz rację do 6, nie pamiętam informacji by FF był zabroniony, ale jeśli tak jest, to jest to dobre wytłumaczenie przynajmniej tego fragmentu punktu 6, na który odpowiedziałeś. Chyba masz też rację co do Mundungusa. Nie jestem pewien co do reszty 5, ale zdecydowanie nie mam ochoty wdawać się w dyskusję nad nim z Tobą. W pozostałych gadasz bzdury, nie mówiąc o tych do których Ty sam się nie ustosunkowałeś.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Rzeczywiście, wcale nie jesteś teraz niegrzeczny. W każdym razie, odniosłem się do wszystkich punktów, które poruszyłeś, zresztą często nie mając w ogóle wiedzy na jakich zasadach działa ten świat.

ocenił(a) film na 7

Chciałbym aby okazało się, że odniosłeś się choć do połowy. Możesz odnieść się na przykład do najbardziej oczywistego, czemu Voldemort nie zmusił Snape'a do złożenia wieczystej przysięgi, że nie będzie wspołpracował z Dumbledorem? Przezornie pominięty najłatwiejszy punkt? (Tak, doszedłem do wniosku, że moje alternatywy do tej dyskusji są jeszcze nudniejsze)

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Choćby dlatego, że Snape musiał (w oczach Voldemorta) przynajmniej częściowo współpracować z Dumbledorem, żeby nie wzbudzić jego podejrzeń. Tak jak musiał częściowo współpracować z Voldemortem, pracując dla Dumbledore'a.

ocenił(a) film na 7

No co za czepialstwo. Dobrze, przysięga mogła brzmieć "będę dokładał wszelkich starań, by wypełniać wolę Czarnego Pana".

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

A wiesz, ile jest możliwych obejść takiej przysięgi? Ile nieprzewidzianych sytuacji, które mogłyby skutkować śmiercią jednej lub drugiej strony? Poza tym nie sądzę, aby można było ZMUSIĆ kogoś do zawarcia takiej przysięgi. Raczej wygląda mi to na dobrowolny układ, z obecnością gwaranta itd.

ocenił(a) film na 7

No naprawdę, seriously. A co na temat bardzo prostej "przysięgam, że pragnę zwycięstwa Czarnego Pana". Bez żadnych nieprzewidzianych sytuacji, po prostu albo pragnie albo umiera od razu, nic na przyszłość. Zresztą nieważne, jakielkolwiek. Wystarczy, by kazał mu pod przysięgą poświadczyć prawdziwość któregoś ze swoich wyjaśnień, które słyszymy na początku 6tego tomu, żadne z nich nie było prawdziwe. Znacznie bardziej skomplikowaną, skutkującą większą ilością wątpliwych sytuacji była przysięga "dołożenia wszelkich starań by pomóc Draconowi w jego misji".

No tak, dobrowolny. Gdyby Snape odmówił złożenia przysięgi, to z pewnością Voldemort tak by mu ufał, że hej.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

A przysięga to nie jest raczej przysięganie wykonania czegoś? Tak wynika z książki.

A dlaczego nie? Nawet z najszczerszymi intencjami złożenie przysięgi mogącej cię zabić to nic, na co każdy by się pisał. A skoro Voldemort uważnie przepytał Snape'a (nie podejrzewając, że ten zna oklumencję na tyle dobrze, by go okłamać) i nie miał wątpliwości co do jego lojalności to i tak nie miał powodu, by żądać przysięgi.

ocenił(a) film na 7

No, jakoś z byle powodu pisał się na to, by wzbudzić zaufanie Bellatrix. Nawet to, że nie miał wątpliwości co do lojalności nie oznacza, że ta lojalność się w przyłości nie zmieni, skoro już chcesz się ograniczyć do przesięg na przyszłość (choć absolutnie nie widzę powodu, by nie można było przysięgać na prawdziwość swoich słów).

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Zaufanie Bellatriks go nie obchodziło, zrobił to, by uspokoić Narcyzę, nie mając zresztą nic do stracenia, bo i tak umówił się wcześniej z Dumbledorem, że go zabije. Nie było powodu, by jego lojalność miała się zmieniać, skoro dowiódł jej tak samo podczas pierwszej wojny, jak i po powrocie.

ocenił(a) film na 7

Oczywiście, że miał do stracenia! Umówił się z Dumbledorem, że on go zabije, po czym przysiągł, że dołoży wszelkich starań, by to Draco zabił Dumbledora ( dopiero trzecia część przepowiedni mówiła o tym, że jeśli mimo tych starań Draco zawiedzie, to jego zadanie przejmie Snape). Jest to przysięga tak śliska, że trudno sobie wyobrazić bardziej, i w kwestii człowieka, który ją - przynajmniej w oparciu o to co twierdzisz - złożył bez wielkiej konieczności, próbujesz powoływać się, że przysięga działania tak by starać się zapewnić zwycięstwo Voldemorta, była by niebezpieczna??

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Przeczytaj jeszcze raz ten fragment. Snape przysięgał chronić Malfoya ze wszystkich sił a nie doprowadzić do tego, żeby to Malfoy zabił Dumbledore'a. To by się zresztą wykluczało.

ocenił(a) film na 7

Faktycznie, w tej kwestii muszę przyznać rację, źle pamiętałem. Ale do meritum nic to nie zmienia, i tak przysięga "użyć wszystkich swoich możliwych zdolności, by chronić Dracona" jest znacznie poważniejszym przykładem niż proste powiedzmy "będę starał się działać tak, by dążyć do zwycięstwa Czarnego Pana".

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Dlaczego poważniejszym? Próbować chronić kogoś, na kogo nic specjalnie nie czycha (bo Dumbledore o wszystkim wiedział) to żadne wyzwanie. Jak już mówiłem, Voldemort po pierwsze nie miał powodu, by wymagać takiej przysięgi, a po drugie nie sądzę, by mógł jej wymagać.

ocenił(a) film na 7

Jak to nie czycha? Gdyby nie udało mu się dojść tak blisko sukcesu, jak się to stało, Voldemort ukarał by go - czy aż zabiciem jego i rodziny, jak zapowiadał, tego wiedzieć nie możemy - ale na pewno nie przeszedł by nad tym do porządku dziennego, karał swoich zwolenników nawet za to, że w dobrej wierze podali mu fałszywą informację. I nie zapominajmy o jednym z powodów tej decyzji, jaką miało być ukaranie rodziny za błędy Lucjusza. Voldemort nie miał żadnego powodu by NIE wymagać takiej przysięgi (podaj mi jeden). Jak to nie mógł wymagać? "Dobra Snape, to przysięgnij". Koniec wymogu. Jeśli Snape przysięgnie, Voldi wie, że może mu ufać, jeśli nie, ma uzasadnione powody by nawet jeśli go przyjmie, być wobec niego czujnym.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Nie czyha na niego samego. Snape zobowiązał się pilnować jego, a nie jego ojca. Voldemort nie miał po prostu powodu, by nie ufać Snape'owi, jak mam ci to inaczej wytłumaczyć? Snape ani razu go nie zawiódł, był jego najlepszym szpiegiem i już. Nie mógł wymagać, bo, jak sądzę, ta przysięga musi być dobrowolna.

ocenił(a) film na 7

No tak, teraz rozumiem Twój punkt widzenia! To, że Voldemort będzie torturował Dracona albo go zabije to nie jest wcale "harm" dlatego, że intencją Voldemorta jest to, by w ten sposób ukarać ojca, a ojca Snape nie chroni! No to wszystko jasne. Snape zawiódł go miliion razy, na przykład uniemożliwił mu zdobycie kamienia. Co do ostatniej kwestii to chyba będę wklejać to samo, aż zrozumiesz. Jak to nie mógł wymagać? "Dobra Snape, to przysięgnij". Koniec wymogu. Jeśli Snape dobrowolnie przysięgnie, Voldi wie, że może mu ufać, jeśli nie, ma uzasadnione powody by nawet jeśli go przyjmie, być wobec niego czujnym.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Człowieku, może pomyśl przez chwilę? Jeśli Draco ma zabić Dumbledore'a w trakcie pobytu w Hogwarcie, to NIC mu ze strony Voldemorta nie grozi, oprócz presji psychicznej.
Snape wytłumaczył Voldemortowi dlaczego mu przeszkodził, nie chce mi się przepisywać fragmentu książki.
Nie mógł wymagać, bo przysięga musi być dobrowolna, mam to wklejać za każdym razem? Nawet prosić o nią nie miał V. powodu.

ocenił(a) film na 7

Dobra, kończę to. Przez chwilę wydawało mi się, że zaczniesz mówić z sensem, ale się przeliczyłem.
Snape nigdzie nie mówi, że chodzi tylko o to co jest w trakcie pobytu w Hogwarcie. "And will you, to the best of your ability, protect him from harm?". Nie jest dopowiedziane "except harm from your Master". Jeśli Draco źle wykona zadanie, będzie "harm", a to że nie wewnątrz Hogwartu, no kurczę, jeśli widzisz gdzieś słowa, że "tylko podczas pobytu w Hogwarcie", równie dobrze możesz uznać że tylko od poniedziałku do piątku od 8 do 16.
Oczywiście, że wytłumaczył, wszystko wytłumaczył, gdyby czegokolwiek nie wytłumaczył, to od razu byłby martwy, i co ma piernik do wiatraka?
Znajdź definicję słowa dobrowolny. Tak samo jak Snape złożył przysięgę dobrowolnie, bo poprosiła go Narcyza, tak mógł złożyć dobrowolnie, bo poprosił by go Voldemort. A co sobie Voldemort by pomyślał, gdyby takiej prośby Snape nie spełnił, to zupełnie inna kwestia, na pewno nie byłby tak pewny wierności swojego sługi.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Jest sens wysilać się i ci odpisywać, skoro "kończysz to"?

ocenił(a) film na 7

Żaden.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

To nawet mi na rękę, bo i tak czuję się, jakbym mówił do ściany.

ocenił(a) film na 7

Och, no widzę, że ostatnie słowo w dyskusji musi być tak czy tak. Takie życie.

użytkownik usunięty
JaTezMamNick

Wiesz, bardziej akurat pasuje to do ciebie, bo to nie ja żegnałem się tu już kilka razy.

użytkownik usunięty

Chodź lepiej do konkursu z wiedzy. Tam jest ciekawie! ;-) I odpowiedaj na moje pytania.

użytkownik usunięty

Już tam jestem:)

użytkownik usunięty

Ty spryciarzu.

ocenił(a) film na 7

Z dedykacją dla Ciebie, na pożegnanie "I was patrolling AROUND it, (...) able to curse many obstacles out of
your way. " (str 677 wydania amerykańskiego).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones